3 grudnia 2021 r. w w kościele p.w. Miłosierdzia Bożego w Rzeszowie o godz. 11:00 Arcybiskup przewodniczył Mszy św. pogrzebowej Księdza Prałata Jana Krzyśko, jako dziękczynienie za jego życie i posługę w archidiecezji lwowskiej. Po nabożeństwie arcybiskup wraz z obecnymi biskupami i księżmi z diecezji rzeszowskiej i lwowskiej modlił się za zmarłego księdza Jana na cmentarzu, na którym został pochowany.
We wtorek, 30.11.2021 r, w DKS Diecezji Rzeszowskiej zmarł śp. Ksiądz Prałat Jan Krzyśko, kapłan Archidiecezji Lwowskiej (inkardynowany w 2016 r.), wiele lat posługujący w Archidiecezji Lwowskiej (w parafiach: Mikulińce, Trembowla, Kopyczyńce).
Słowo abpa M. Mokrzyckiego pod czas Mszy św. pogrzebowej Księdza Prałata Jana Krzyśko.
Moi Drodzy!
Dobiega końca Msza święta, którą sprawowaliśmy za świętej pamięci Księdza Prałata Jana Krzyśko. Pośród wielu słów, jakie dzisiaj zostały wypowiedziane w odniesieniu do kapłańskiej posługi zmarłego kapłana, pragnę dopowiedzieć jeszcze jedno słowo, a mianowicie – dziękuję.
Tym słowem chcę zamknąć ziemską drogę życia, nad którą warto przytoczyć słowa św. Pawła Apostoła: „Bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem, na koniec odłożono mi wieniec sprawiedliwości”. I to właśnie za ten wieniec sprawiedliwości, wypracowany jakże ofiarnym kapłańskim życiem, dziękuję dzisiaj Panu Bogu.
W tym wieńcu odnajdujemy 96 lat ziemskiego życia, które rozpoczęło się na terenie archidiecezji lwowskiej i dla niej było przeżyte. Ksiądz Jan powtarzał, że gdy 29 czerwca 1954 roku przyjmował w Częstochowie święcenia kapłańskie, to choć przyjmował je w diecezji częstochowskiej, to czynił to dla archidiecezji lwowskiej. Wówczas był to symbol tęsknoty za tym, czego został pozbawiony przez władze komunistyczne. Zabrano mu, bowiem jego małą ojczyznę.
W 1991 roku, okazało się jednak, że to jego pragnienie, bycia kapłanem lwowskim, nie okazało się tylko sentymentalnym wspomnieniem. Gdy odtworzone zostały struktury Kościoła lwowskiego, on mając wówczas 66 lat życia i 37 lat kapłaństwa, wrócił do archidiecezji swego serca. Wrócił, aby spełnić to swoje – jestem kapłanem lwowskim.
To, co tam zastał okazało się wielkim wyzwanie. Jego oczy zobaczyły zrujnowany Kościół. Widok ten jednak go nie przeraził. Trzy miejsca, które powierzył mu w duszpasterską troskę, ówczesny metropolita lwowski, świętej pamięci ks. kard. Marian Jaworski, a mianowicie Mikulińce, Trembowlę i Kopyczyńce, trzeba było dźwigać z niewyobrażalnych ruin. One jednak nie przeraziły księdza Jana. One stały dla niego wyzwaniem, któremu poświęcił resztę swego kapłańskiego życia, zapominając o sobie, o wygodnym życiu, w dosłownym tego słowa znaczeniu, zakasał rękawy i rozpoczął według wzoru Dobrego Pasterza, Jezusa Chrystusa, gromadzenie na nowo Owczarni Pańskiej.
Trudne warunki życia, wytężona praca często ponad ludzkie siły oraz postępująca choroba spowodowały, że trzeba było wracać do Polski. Zanim jednak opuścił archidiecezję lwowską, poprosił mnie w 2016 roku abym przyjął go na stałe do prezbiterium lwowskiego. Nie mogłem odmówić tej jego prośbie. Stało się zatem to, czego zawsze pragnął. Dzisiaj mogę jedynie podziękować mu za tę jego wspaniałą kapłańską postawę.
Na koniec jeszcze jedno podziękowanie. Tym razem dla wspólnoty diecezji rzeszowskiej, w której ostatnie lata życia spędził ksiądz Jan. Czynię to na ręce Księży Biskupów: Jana Wątroby, Kazimierza Górnego i Edwarda Białogłowskiego, wyrażając swoją wdzięczność za jakże chrześcijańską postawę, wyrażającą się w braterskiej pomocy choremu kapłanowi. Dziękuję Księdzu Dyrektorowi Domu Księży Seniorów, Księdzu Proboszczowi za zorganizowanie tych uroczystości pogrzebowych, Księdzu Kaznodziei za wygłoszone kazanie i wam wszystkim, którzy uczestniczycie w pogrzebie. Ta wasza postawa nasuwa mi słowa Jezusa: „Jedni drugich brzemiona noście”. Dziękuję, za spełnienie się słów naszego Zbawiciela, w waszej ofiarnej posłudze. Bóg zapłać!